Jeśli zamiast dąsać się i wydymać usta, twoja córka siedzi z tobą w pokoju i ostentacyjnie unika zarówno kontaktu wzrokowego, jak i rozmowy, stosuje taktykę milczenia. Innymi jej oznakami są odpowiadanie wyłącznie na wyraźne pytania albo posługiwanie się jak najmniejszą liczbą sylab. „Kiedy jestem wściekła na mamę” mówiła dwunastoletnia Maya – „odpowiadam na wszystko »yhy« albo »nie«. To doprowadza ją do szału, a mnie choć trochę poprawia nastrój”. Owszem, rozumiesz, co próbuje zakomunikować ci córka, gdy stosuje taką taktykę, lecz jej podejście jest pasywne i pośrednie. Jeśli używa tej strategii również w relacjach z innymi, zdaje się na laskę innych. W zasadzie będzie musiała trzymać się na uboczu, póki nie zdobędzie jakiegoś wyobrażenia,
o co właściwie jej chodzi, to zaś może nigdy nie nastąpić. Taka metoda zwykle rodzi poczucie nieudolności. Matki, które do wyrażania wrogości stosują taktykę milczenia, rozmyślnie unikają skupiania uwagi na córkach. To nie to samo co świadome nieodzywanie się do córki, kiedy jesteś zbyt mocno zdenerwowana, by się kontrolować. W takiej sytuacji należy powiedzieć: „Daj mi czas ochłonąć”. Jeśli jednak córka widzi, że unikasz z nią kontaktu wzrokowego i odpowiadasz monosylabami, jest zmuszona domyślać się twoich prawdziwych uczuć i zastanawiać, co powstrzymuje cię przez wyrażeniem ich wprost.
