„Mimo że jest lato, uważam, iż nie zwalnia to moich córek od obowiązku przestrzegania pewnych reguł. Nie chcę być przez nie wykorzystywana. Kiedy więc po powrocie z pracy do domu zorientowałam się, że Gina zamiast godzinnego programu oglądała dwugodzinny film, poczułam, że nie mogę na to nie zareagować. Potem, któregoś wieczora, druga córka wróciła dwadzieścia minut po dozwolonym czasie. Chciałam położyć temu kres, więc ukarałam obie. Później czułam się nieswojo, ponieważ dziewczynki zauważyły, i w dodatku słusznie, że te przestępstwa są mało znaczące na tle całości sytuacji. To takie grzeczne dzieci. Powinnam była przymknąć na te błahostki oko”. Istnieje ogromna różnica pomiędzy panowaniem a kontrolą. Kiedy córki ogólnie przestrzegają ducha twoich zasad, tym samym okazują szacunek dla twojego autorytetu. Wiara w to, że nastolatki będą idealnie spełniać twoje oczekiwania, jest brakiem realizmu zresztą wcale nie powinny tego robić. Matki zazwyczaj przekonują się, że karanie za drobne przewinienia przynosi rezultaty przeciwne do zamierzonych. Dziewczyny mogą czuć urazę albo buntować się zwłaszcza wtedy, gdy uważają, że matki są małostkowe. I tym razem należy pamiętać o celu najwyższym: czego starasz się nauczyć córkę, robiąc z igły widły? Może lepiej przegrać bitwę po to, by wygrać wojnę.
