Jakby się tu sprawdzała stara zasada odnoszona do zabytków sztuki: Qui unum vidit, nullum vidit, ąui mille vidit, unum vidit – Kto ujrzał jedno, nie widział żadnego, kto zobaczył tysiąc, zobaczył jedno.Używając w tytule słowa „portret”, nie miałem jednak na myśli portretu archeologicznego, plastycznego, tylko literacki. Starożytność pozostawiła nam równie bogatą jak tamta, jeśli nie bogatszą serię literackich portretów wybitnych twórców nauki i literatury, i oto zaczyna się dla nas ten sam niemal kłopot. Zupełnie wyjątkowe bywają wypadki, kiedy można bez zastrzeżeń uwierzyć portretowi przekazanemu w literąckim zapisie, kiedy można nakreślić autentyczną biografię filozofa, badacza lub poety. Dokoła nielicznych najczęściej faktów, opowiedzianych nieraz w sprzecznych przekazach, oplata się bardzo wcześnie, czasem może już współcześnie, legenda lub plotka, najczęściej zaś obie naraz, wybitne postaci pożyczają sobie nawzajem rysów indywidualnych i szczegółów życiorysu, wypowiedzi i sądów, potężnieją w oczach uczniów i wyznawców, maleją i kurczą się w. oczach przeciwników i uwłaczycieli.
