„To niesprawiedliwe!” Prawdopodobnie słyszałaś te słowa z ust córki niezliczoną ilość razy, wraz z towarzyszącym im nieodłącznie wyrzutem „Jesteś podła!” Te wszechobecne wyrazy oburzenia mogą odnosić się do wszystkiego, od okoliczności zależnych od bożej opatrzności („Dlaczego nie jestem najstarszym dzieckiem?”) po konkretne przewinienia („Nie miałaś prawa śmiać się ze mnie!”). Oczywiście to, jak potraktujesz zarzut, zależy od powagi i zasadności skargi. Kiedy córki zżymają się na nieodpowiednią, ich zdaniem, kolejność narodzin w rodzinie bądź inne okoliczności niezależne od nas („Dlaczego musimy tu mieszkać?”, „Dlaczego nie możesz pracować u projektanta mody jak matka tej a tej?”), możesz odczuwać frustrację. Czy to sprawiedliwe, czy nie, możesz myśleć sobie: „Tak już się na tym świecie ułożyło”. Kiedy córka wyrzuca z siebie frustracje, ty łapiesz się na usprawiedliwianiu swojego postępowania („Musimy tu mieszkać, ponieważ tutaj mam pracę, a przecież utrzymuję rodzinę!”) lub rzucaniu żartów w rodzaju „A kto powiedział, że jest na tym świecie sprawiedliwość?” bądź też „Lepiej oswajaj się z faktem, że sprawiedliwości nie ma”. Potem oczywiście zdajesz sobie sprawę, że takie riposty raczej w niczym nie pomagają. Twojej córki nie interesują błyskotliwe argumenty przytaczane przez ciebie na poparcie swoich racji, nie potrzebuje też dalszego przypominania, że życie potrafi być niesprawiedliwe. To, czego od ciebie potrzebuje, jest naprawdę dużo prostsze i pod wieloma względami łatwiejsze do zaofiarowania: chodzi o współczucie. Nie musisz filozofować ani wymyślać sprytnych odpowiedzi. Twoja córka pragnie jedynie usłyszeć „Tak, to niesprawiedliwe, i rozumiem, że jesteś rozdrażniona”. Innymi słowy, chciałaby, żebyś uznała i usankcjonowała jej uczucia.
