„W TYM MAKIJAŻU WYGLĄDA JAK KLAUN!”

Zaczęło się od subtelnego maskowania. Musiałaś zrobić coś, by uspokoić histerię córki wywołaną pierwszym pryszczem. Ona jednak krok po kroku wprowadzała kolejne kosmetyki. Przezroczysty błyszczyk do ust nie budził zastrzeżeń, więc przymknęłaś oko. Ale czarne obwódki wokół oczu jak u szopa pracza? Nie ma mowy! Jaskrawoczerwona szminka, na widok której cię zatyka? Absolutnie nie. Ponieważ twoja córka widzi coraz więcej koleżanek z klasy eksperymentujących z makijażem, możesz być pewna, że podstęp „zrobienia” sobie twarzy czai się tuż za rogiem. Tym razem rozmowa z nią i ustalenie jasnych granic jest najlepszym sposobem postępowania. Może blyszczyk nie napotyka twojego sprzeciwu. Może zniesiesz maskowanie pryszczy i delikatny tusz do rzęs. Postaraj się znaleźć kilka kosmetyków, na które możesz się zgodzić, pomóż jej wybrać odpowiednie dla niej produkty i naucz ją prawidłowo ich używać. Możesz ją zapewnić, że jest piękna taka, jaka jest, bez makijażu. Nawet jeśli westchnie i powie: „Jasne, musisz to powiedzieć; jesteś w końcu moją matką”, poczuje ulgę, gdy rzeczywiście to usłyszy. Ale jedno ostrzeżenie: nigdy, przenigdy nie sugeruj, że córka powinna się malować, ponieważ poczuje się nieatrakcyjna.