Bromergon a alkohol

Niektóre matki przewidują, że wraz z nadejściem okresu dojrzewania otworzy się głęboka przepaść pomiędzy nimi a córkami. Pełne obaw, mogą zamknąć się w sobie jeszcze zanim pojawi się problem. Pragnąc uniknąć kłótni, stąpają wokół córek na czubkach palców. Zachowują się miło, ale kontakty z córkami pozostają płytkie i powierzchowne. Córki często traktujące emocjonalne wycofanie matek jako dowód tego, jakie są „okropne”, czują się odepchnięte i odrzucone. I znów mamy do czynienia z samo- spełniającą się przepowiednią. „Wydawało mi się, że świetnie się dogadujemy” – wspomina czterdziestosiedmioletnia Johnna. „Ale zdałam sobie sprawę, że w zasadzie ciągle uważam, by nie zdenerwować siedemnastoletniej córki. Gdy była już zdenerwowana, nie chciałam rozdrażniać jej jeszcze bardziej. Kiedy miała dobry nastrój, uznawałam, że irytowanie jej byłoby głupotą. Przynajmniej teraz, kiedy jesteśmy wobec siebie szczere, czujemy bliższą więź”. W wypadku niektórych kobiet pragnienie unikania konfliktów oznacza porażkę w ustanawianiu granic. Matki ulegają wówczas każdemu żądaniu córek, stają się pobłażliwe, a czasem wręcz zaniedbują swoje obowiązki. Dziewczęta podwajają zaś swoje wysiłki testowania granic, częstokroć zachowując się skandalicznie, a nawet autodestrukcyjnie. Nieomal błagają matki, by podjęły odpowiednie kroki. Zmuszają je do odzyskania kontroli. Im bardziej córki walczą i prowokują, tym bardziej ich matki wycofują się. Pewna siedemnastolatka, którą przyprowadzono na terapię z powodu coraz częstszego sięgania po narkotyki, niepowodzeń w szkole oraz nieodpowiedzialnych zachowań seksualnych powiedziała: „Zastanawiałam się, kiedy matka wreszcie jakoś zareaguje”. Jej matka nie była obojętna i nieczuła. Po prostu bała się – konfliktu, złości, odsunięcia się córki.