Oto walka, przed którą wzdryga się niemal każda matka: przekłuwanie ciała. W poprzednim pokoleniu przedmiotem wielkich pertraktacji był wiek, w którym dziewczynom pozwalano na klasyczny rytuał przejścia, czyli przekłuwanie uszu i noszenie małej perełki albo kamyka przynoszącego szczęście (to znaczy jednego kolczyka w każdym uchu). Dzisiaj dylematem są małe kółeczka wpięte w brew, nos, brzuch, brodawkę piersiową albo jeszcze inne miejsce na ciele córki. Jeśli chodzi o zmiany permanentne albo związane z ryzykiem dla zdrowia, nawet najbardziej liberalne matki mogą postawić na swoim i powiedzieć „nie”. Nastolatki rzadko potrafią sobie wyobrazić, jak to będzie wejść za kilka lat na rozmowę w sprawie pracy z wytatuowaną kostką. I tutaj wkraczasz ty jako troskliwa matka. Choć tymczasowo „zrujnujesz” jej życie, być może będziesz miała to szczęście, że nadejdzie dzień, kiedy ci za to podziękuje.
