„W zeszłym tygodniu dowiedziałam się, że mój ojciec może być poważnie chory i w oczekiwaniu na wyniki badań byłam jednym wielkim kłębkiem nerwów. Pewnego wieczoru moja córka Jessie przyprowadziła do domu koleżankę, ja zaś poprosiłam, żeby zaczęła od pozmywania naczyń. Spytała, czy mogłaby najpierw obejrzeć ich ulubiony program telewizyjny, a wtedy wrzasnęłam: Prosiłam o zrobienie tego teraz! Zastosuj się!«. Córka wyglądała na zażenowaną, a następnego dnia powiedziała, że upokorzyłam ją przed koleżanką. Miała rację. Nie było żadnego powodu, dla którego naczynia musiałyby zostać umyte akurat w tej sekundzie. Po prostu puszczały mi nerwy, a ona nawinęła mi się pod rękę”. Oto pułapka, w którą bardzo łatwo wpaść. Kiedy jesteś niespokojna, zdenerwowana, zraniona bądź wytrącona z równowagi w jakikolwiek inny sposób, możesz nie zdawać sobie sprawy, że rozglądasz się za dowolną osobą, na której mogłabyś się wyładować. Wchodzi córka, która ostatnio być może odrobinę cię irytowała, i oto masz doskonały cel. Niemal każda matka popełniła ten błąd choć raz i potem nieuchronnie tego żałowała. Jednak, jak możesz sobie wyobrazić, ciągłe odreagowywanie na córce własnych zmartwień i przygnębienia zmusza ją do jednej z dwóch rzeczy: (1) przyjmowania niesłusznej odpowiedzialności za brzemię, które dźwigasz, a nie jest to wzorzec, który chciałabyś w niej ugruntować, bądź (2) przypięcia ci łatki osoby irracjonalnej i unikania cię za wszelką cenę. Gdy wyczuwasz, że ten budzący niepokój scenariusz zaczyna powtarzać się jak zdarta płyta, powiedz sobie „stop”. Zrób to, co jest ci potrzebne do odzyskania kontroli • nad sobą. Jeśli potrzebujesz zostać na chwilę sama, powiedz o tym bez ogródek. Córka będzie szanowała twoją umiejętność wyrażania próśb i nauczy się na twoim przykładzie, że i ona może poprosić o czas dla siebie.
