Nawet jeśli przyznasz, że jej oskarżenia mogą być po części uzasadnione, sposób, w jaki wyrzuca je z siebie – niczym serię z karabinu maszynowego – nie pozwala ci dojść do słowa. Kiedy już myślisz, że nic gorszego cię nie spotka, ona zrzuca bombę: „Nienawidzę cię!”. Nienawidzi? Co ona sobie wyobraża? Kto wychował to niewdzięczne dziecko? Nawet najbardziej kompetentne z matek przyznają, że czują się czasem przytłoczone i onieśmielone skrajnymi wyrazami wrogości ze strony córek. Chociaż wiesz, że obie przetrwacie te ataki, zdecydowanie wolałabyś, żebyście siedziały spokojnie w pokoju, omawiając kwestie sporne i traktując się nawzajem w sposób kulturalny i uprzejmy. To oczywiste. Mimo że rozumiesz być może jej frustrację, smutek czy ból, bez wątpienia nie podoba ci się, gdy córka daje przed tobą upust swym emocjom w sposób raniący i gwałtowny. Komu by się podobało? Podobnie, pomimo twojego zaangażowania w rozwijanie przez nią umiejętności uznawania i wyrażania silnych negatywnych uczuć, co opisano w rozdziale piątym, byłabyś zachwycona, gdyby jednak ćwiczyła na kimś innym. Oczywiście chcesz, by ufała własnym uczuciom i potrafiła otwarcie wypowiadać swoje zdanie. Nie chcesz natomiast, by zamykała się przed tobą lub lekceważyła własne reakcje. Wolałabyś jedynie nie być celem jej ataków. Prawdę mówiąc, możesz odnieść wrażenie, że chodzisz na paluszkach za każdym razem, gdy widzisz własną córkę, byle uniknąć takich incydentów.